AKTUALNOŚCI umieszczono: 17.11.2016 Poetycka reflekcja
![]() Rozmowy na globie człowieka o sobie Jasny cel-ciemne okulary - Ażeby każdy mógł pojąć i zrozumieć jasny cel naszego dzisiejszego spotkania przy okrągłym stole w salonie mych myśli, przyniosłem dla każdego ciemne okulary - wyjaśnił fakt filozof Pan Nietwór i ciągnął dalej - tych ciemnych okularów nie przyniosłem jedynie naszemu Autorowi, ponieważ w ciemnych okularach chodzi na co dzień. Cel jasny. Nie chce, aby mu zaglądano w oczy. - Ja też nie chcę, aby mi zaglądano w oczy i dlatego też proszę o ciemne okulary - zawołała podnieconym głosem okienna framuga w salonie mych myśli. - Spokojnie, spokojnie - odpowiedział filozof Pan Nietwór - wszystko po kolei. Najpierw wyjmę ciemne okulary z jasnego opakowania i potem je rozdam, jak Pan Bóg przykazał. Jak powiedział tak uczynił. Wszyscy są w ciemnych okularach: błękitnooka i złotowłosa Wiosna, piwnooka jak heban czarnowłosa Luna i asystent Daniel Spaniel, a także w salonie mych myśli okienna framuga w ciemnych okularach, a także w salonie mych myśli głos zza pieca w ciemnych okularach, a także w salonie mych myśli złocisty kandelabr nad okrągłym stołem w ciemnych okularach. - Spokojnie, spokojnie - powiedział spokojnie filozof Pan Nietwór - wszystko po kolei. Teraz kolej na naszego Autora. Opowie nam o swej wyprawie w ciemnych okularach do Lasek Warszawskich na spotkanie z absolwentami Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niewidomych im. Róży Czackiej. Dziękuję za udzielenie mi głosu. Gdy utraciłem wzrok całkowicie podczas hitlerowskiej okupacji Lwowa, mego rodzinnego miasta, zacząłem nowe życie w ciemnych okularach losu. Cel był jasny. Pokonać tego wroga, który zabrał mi światło. Przez dzień i noc, przez noc i dzień ta walka trwa do dzisiaj. I taki był sens naszego spotkania absolwentów w Laskach. Pokonać tego wroga, który zabrał nam światło. Piątek, sobota, niedziela, 7,8,9 dzień października 2016 r. W sobotę, przed południem podczas mego poetyckiego występu, o który mnie proszono przypomniałem wzruszające słowa wiersza mojej laskowskiej wychowawczyni Alicji Gościmskiej, nomen omen herbu Ślepowron. Byłem jej wychowankiem od grudnia roku 1946 gdy przyjechałem do Lasek z Wrocławia, do czerwca roku 1950 gdy wyjechałem z Lasek do Wrocławia, aby kontynuować naukę w Liceum Ogólnokształcącym nr 1. Jak żołnierz Jest jak żołnierz wychowany walczyć nigdy się nie boi zawsze porządnie ubrany i pięknie na baczność stoi Nosi imię Greków dawnych on też widać będzie sławny Andrzej Bartyński ze Lwowa to o nim są moje słowa Alicja Gościmska Niezapomniana Alicjo Gościmska! Całym sercem dziękuję Ci za te słowa i za to wszystko czego mnie nauczyłaś, żeby pokonać tego wroga, który zabrał mi światło. O tak, o tak, a przy tej pięknej, walecznej okazji, mojej kochanej siostrze Hali dziękuję za ten światła szalik, który jak widać na sobie ciągle noszę. Drodzy widzowie, posłuchać proszę. Double whisky mojej siostrzyczce Hali Gdy utraciłem oczy dałaś mi oczy swoje szliśmy do kina we dwoje ołówkiem szeptu rysowałaś sceny a ja widziałem greckie Ateny morskie syreny, labirynt złotą nić Ariadny cały świat stubarwny Odysa, Homera, Pegaza mówiłaś - jutro idziemy na Picassa pojmować sekret jego sztuki więc piłem wino Twej nauki i znowu szeptu zręczna mucha wkładała obraz mi do ucha I tak przez całe nasze życie świat mi malujesz a ja na corridzie ja byk i matador wzięci razem też się stajemy obrazem byk i matador razem wzięci walczą na płótnie mej pamięci obaj zawzięci Jeszcze niech jedna rzecz będzie jasna generał przyprowadził błazna to wymyśliła moja siostra wzięła i namalowała obraz widownia woła: kim panowie są! ja odpowiadam - mną to ja w dwóch postaciach jeden się śmieje a drugi bój stacza widownia szaleje byk rogiem zahacza i krew się leje "psia krew sobacza"! A gdy utracił oczy dała mu oczy swoje by malowali świat we dwoje Ona pędzelkiem, farbą na płótnie a on zatrudnił wiersza lutnię by dźwiękiem barwić słów obrazy i tak malują świat razem Tu ukłon niski niech żyje sztuka i double whisky publiczność wznosi braw półmiski niech żyje sztuka i double whisky widownia pełna jak butelka niech żyje sztuka wielka zawołał korek od butelki i się przytulił do kropelki P.S. - To ja okienna framuga w salonie mych myśli, przyozdobiona ciemnymi okularami, zwracam się z prośbą do naszego Autora, aby nam znów coś opowiedział o swoich Laskach przy następnym spotkaniu przy okrągłym stole. - Będziemy bardzo chętnie słuchać - zawołali razem, głos zza pieca i złocisty kandelabr. Obaj w ciemnych okularach w drodze do jasnego celu w salonie mych myśli. |